Spływ rozpoczął się w Marzeninie, metę wyznaczono w miejscowości Grabia. To kilka kilometrów i kilka godzin wisłowania. Czasem niełatwe koryto, z przewróconymi konarami drzew, niewielkimi spadami, sprawiało, że nie wystarczyło wsiąść i płynąć ale trzeba było walczyć z niespodziankami.